niedziela, 31 sierpnia 2014

Szaro, buro jak sobie tym radzicie?

Kończy się kolejny tydzień Projekty Samo się więc czas na podsumowania.
1) Głównym zajęciem w deszczowe, szare dni są szaleństwa z tatą:

wspinaczki

bawimy się w a kuku
podróże na tacie
 2) Poznawanie, a zarazem zabawa przyrządami kuchennymi


3) czytamy książeczki


 4) bawimy się piłkami - teraz najlepsze są te świecą

rzucamy do siebie


od niedawna jedna z lepszych zabaw wkładanie piłek i innych przedmiotów do pojemniczków
a tutaj wkładanie piłki do środka a następnie oglądanie jej przez wszystkie otwory
piłki w wodzie


 5) Gra na instrumentach - gitara, tamburyno, miski, wiaderka i wiele innych które można znaleźć w domu
 

 6) Budujemy domki





7) A gdy taty nie ma w domu trzeba pomóc mamie - Marcel pomaga pakować pranie (jego żaba) poza tym kręci się po mieszkaniu ciągnąc za sobą szczotkę do zamiatania (niestety zdjęcia brak)



 8) Robimy sami zabawki (butelka z wodą + płyn do naczyń + kilka kropel atramentu)


 A co mama robi w taką pogodę?

gotuje
szyje (tu napis który dziś skończyłam)

i czyta książki.
 

sobota, 30 sierpnia 2014

Historia jednego śpiocha

Marcel od urodzenia do teraz zasypiał tylko i wyłącznie na piersi. Były krótkie epizody gdy zasypiał tylko jak był noszony albo w wózku bujany, jednak i tak wracał do zasypiania piersi. Od kilku dni Marcel nie chce zasypiać przytulony do mnie, podje sobie i ucieka, początkowo próbowałam go uśpić na naszym łóżku i przenieść, ale skończyło się płaczem. Postanowiłam przenieść go do łóżeczka. I co? Udało się, zasnął sam przytulony do pieluszki i żaby. Co ciekawsze wraz z samodzielnym zasypianiem mamy przespane całe noce.




A tu jeszcze drzemka na spacerze i wspomniana wyżej żaba.


Dobranoc

niedziela, 24 sierpnia 2014

Boso przez świat - czyli małe i duże stópki w akcji!

To już drugi tydzień trzeciej edycji Projektu Samo się. W poprzednim tygodniu nie zdążyłam zrealizować tak jak chciałam więc wpisu nie było, ale teraz jest inaczej.


Długo się zastanawiałam w co tu się pobawić z moim maluchem. Za każdym razem pierwsze co mi przychodziło do głowy to była ścieżka sensoryczna. Z racji tego, że Marcel jeszcze nie chodzi musiałam ją troszkę zmodyfikować.
A oto efekty naszej zabawy:
Na początek stópkowe zapoznanie z trawą.


Chodzenie po grochu - mały na początku był zmęczony, ale po chwili dreptał i próbował rozsypać go po całej kuchni.


 Chodzenie po ryżu - ta część zabawy nie zrobiła na nim żadnego wrażenia.


Chodzenie po gąbkach kuchennych - po stronie kolorowej chętnie dreptał i dotykał, natomiast druga strona już taka fajna nie była więc zaczął rozkopywać je. 


Kolejne było chodzenie po kołdrze wełnianej oraz po woreczkach, które są ostatnio jedną z najlepszych zabawek.






 Na koniec zostawiłam kostki lodu, które nie tylko służyły do zabawy. Marcel początkowo nie chętnie podchodził do kostek,ale po chwili szalał. Dotykał, brał, wyrzucał, wkładał i oczywiście próbował. Samo dotykanie kostkami lodu stópek nie podobało mu się.




Oprócz tego codziennej dawki pieszczot i gilgotek dla stópek nie mogło zabraknąć w tym tygodniu. Marcyś zaczął też sam miziać sobie stópki.




Nie mogło się zabraknąć pamiątkowego odcisku stópki przy okazji zrobiłam też odcisk rączki. Żałuję, że nie zrobiłam tego kilka miesięcy temu, byłaby bardzo fajna pamiątka.


 A na koniec stópki małe i już troszkę większe.





Pozdrawiamy i czekamy na kolejny temat.

piątek, 22 sierpnia 2014

Śliwkowo

W dzieciństwie nie przepadałam za tym owocem, jedyne śliwki jakie jadłam to były mirabelki. Pamiętam jak razem z kolegami siedzieliśmy wspinaliśmy się na drzewo i tam wcinaliśmy małe żółte śliweczki. Od tego czasu dużo się zmieniło jeśli chodzi o moje śliwkowe upodobania, teraz lubię wszystkie śliwki.
                  
http://www.naturalneoczyszczanie.pl/wp-content/uploads/2012/01/sliwki.jpg

W moim domu ilość spożywanych śliwek można spokojnie liczyć w kilogramach, bo oprócz mnie mam jeszcze dwóch Śliwkowych Potworów - Tata i syn. Sądzę, że Marcel pokochał śliwki nie tylko za smak, ale też za wygląd. Zawsze najpierw ogląda z każdej strony jakby sprawdzał jak tu się w nią wgryźć a potem jest atak.
Oprócz świeżych śliwek jemy je w innej postaci czy to dżemy, soki czy tak jak ostatnio knedle ze śliwkami.
                  
 Natomiast dziś postanowiłam zrobić ciasto ze śliwkami. Wyszło pyszne choć troszkę za bardzo mi się podpiekło.

A oto przepis:

Jogurtowe ciasto ze śliwkami

Składniki:
-  2,5 szklanki mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
- 0,5 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/3 szklanki cukru
- 2 duże jajka
- 3 łyżki płynnego miodu
- 1 szklanka jogurtu naturalnego
- 3/4 szklanki oleju rzepakowego
- ok. 1 kg śliwek (u mnie było mniej)
- cukier puder do oprószenia 


 Samo przygotowanie jest proste płynne produkty wymieszać ze sobą, a następnie dodać produkty sypkie i wylać na formę (o średnicy 25 cm), którą wcześniej wysmarowano olejem i obsypano mąką. Następnie poukładać w miarę gęsto śliwki (odpestkowane). I do piekarnika rozgrzanego do 175ºC na 50 minut. Po ostudzeniu obsypać cukrem pudrem.

Smacznego.


piątek, 15 sierpnia 2014

Podsumowanie 9 miesiąca

Kolejny miesiąc za nami, syn mi rośnie coraz więcej umie. Nie mogę uwierzyć, że zaraz będą jego pierwsze urodzinki.


Marcel waży teraz 8,8 kg i mierzy 71cm (mierzony był już na stojąco). Wyszła mu lewa górna jedynka, jeśli chodzi o pampersy i ubrania to jest bez zmian.
Ten miesiąc obfitował w wiele nowych umiejętności:
- robi brawo - zawsze i wszędzie, jeśli nie sam to łapie za moje bądź męża ręce i klaszcze,
- przesyła buziaki,
- wstawanie nie sprawia mu już żadnych trudności więc zaczął chodzić przy meblach,
- pojawiła się kilka nowych słów: ale, baaabaa (żaba), pa ( lampa).
Raczkowanie opanował do perfekcji więc teraz zaczął zwiedzać mieszkanie. Próbuje wejść wszędzie: pod stół, wózek, fotelik do karmienia, do kartonów często kończy się to płaczem, ale nie zraża go to i dalej próbuje. Uwielbia patrzeć na piorącą się pralkę, a także ciągać wszelkiego rodzaju kable. Coraz lepiej wychodzi mu samodzielne jedzenie, w tym miesiącu zjadł swoje pierwsze pomidory i ogórki, bardzo mu smakowały i teraz to one pierwsze znikają z tacki podczas posiłku.




A żeby nie było, że jest nam miło i przyjemnie to do codziennej rozrywki mamy dodane pisk, krzyk i jeden wielki ryk z niewiadomej przyczyny, tak po prostu aby rodzice mu się nie nudzili.

czwartek, 14 sierpnia 2014

Nasze hity

Za nami 8,5 miesiąca wspólnego życia, przez ten czas używaliśmy najróżniejszych rzeczy część z nich była super niestety zdarzały się też nie trafione produkty. Dziś chciałabym opisać to co u nas było prawdziwym hitem.
Nasze hity:
1) Mustela
 Moim zdaniem najlepsze kosmetyki dla maluszków i ten zapach. Marcel od innych kosmetyków do kąpania dostawał uczulenia.



https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg0B8D3a-jnGeBratknVfGWuN7IRvRFdKY9otnNNts2Kq6NotItjo3p89r03s6UZ_kpaYeIkd7o1wzJwFKVMtJ02mEMr5qDRpGzRKxQsT02K0PdOkXfLb836dRlTPMDUg7UgSjIuwM4CqI/s1600/mustela+baby.jpg
2) Wózek Camarelo Sevilla
 To był pierwszy wózek , który zobaczyłam w sklepie i już przy nim zostaliśmy choć obejrzałam ich dużo. Przekonała przede wszystkim duża gondolka i waga, zimowe wiejskie drogi nie są mu straszne.

3) Kocyk minky z Pracowni Pani Irenki
 Mięciutki, ciepły z pięknymi sowami. Uwielbiam go ja, mąż i Marcel, mały całą zimę był przykrywany na noc tylko tym kocykiem. Zdecydowanie jeden z najlepszych zakupów dla synka. Nasz ma ciemniejsze minky.     

https://scontent-b-ams.xx.fbcdn.net/hphotos-xpa1/v/t1.0-9/s720x720/1560778_245091032339383_967273634_n.jpg?oh=05c3117c19571672fe3bd0e46e2bf360&oe=5463E605
https://www.facebook.com/pages/Pracownia-Pani-Irenki/205320089649811?fref=photo   
4) Pluszak z Angry Birds
Dokładnie świnia w hełmie, synek potrafi się nią zająć na dobre 15 minut. Wiecznie siędo niej śmieje i ją obgryza.
5) Chusta
Na początku obawiałam się tego sposobu noszenia małego, ale z czasem uznałam to za bardzo dobre rozwiązanie przede wszystkim w sytuacjach gdy musiałam zejść z trzeciego piętra i pójść do sklepu. Teraz chusta służy nam jako hamak u babci.





To nasze hity, zastanawiam się co było nietrafionym zakupem i jedyne co przychodzi mi do głowy to pampersy Dada. Dla nas to są straszne pieluchy choć nie uczulały małego.

            
Dziękujemy za odwiedzenie nas i zapraszamy do napisania kilku słów.